W ostatnich latach obserwujemy wyraźny spadek uczestnictwa młodych obywateli w wyborach powszechnych – zarówno na poziomie krajowym, jak i europejskim. Mimo że młodzi ludzie często wykazują silne zaangażowanie społeczne, liczby pokazują, że coraz rzadziej wyrażają swoje opinie poprzez tradycyjne mechanizmy demokracji przedstawicielskiej. Czy to oznaka apatii i politycznej obojętności? A może raczej świadomy bunt i poszukiwanie alternatywnych form działania politycznego?
Głos milczenia – statystyki nieufności
Według raportu Fundacji im. Stefana Batorego z 2023 roku, udział osób w wieku 18–29 lat w ostatnich wyborach parlamentarnych wyniósł zaledwie 47%, podczas gdy średnia ogólnokrajowa przekroczyła 70%. Podobne trendy odnotowano w innych krajach Europy – Europejski Raport Młodzieży (EU Youth Report 2021) podkreśla, że młodzi Europejczycy coraz rzadziej identyfikują się z partiami politycznymi, a ich zaufanie do instytucji demokratycznych spada. Zjawisko to ma charakter strukturalny i nie ogranicza się do jednego kontekstu kulturowego czy ekonomicznego – wskazuje raczej na głębszy kryzys legitymacji systemu reprezentacji politycznej.
Apatia czy nowa forma zaangażowania?
Najczęstsze interpretacje niskiej frekwencji wśród młodych sprowadzają się do diagnozy apatii lub braku świadomości obywatelskiej, jednak badania socjologiczne temu przeczą. Wspomniany raport Batorego oraz analizy Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS) pokazują, że młodzi intensywnie interesują się kwestiami społecznymi – zmianami klimatycznymi, prawami człowieka, nierównościami ekonomicznymi – lecz nie widzą możliwości realnego wpływu poprzez istniejące partie i instytucje. W ich oczach polityka parlamentarna to gra interesów oderwana od rzeczywistych problemów. Często cytowanym przykładem jest tu ruch klimatyczny Fridays for Future, w którym tysiące młodych ludzi angażuje się oddolnie, z pominięciem struktur formalnych.
Jak pisze prof. Colin Hay w pracy Why We Hate Politics (2007), współczesna niechęć do polityki nie oznacza wycofania, lecz często stanowi świadome odrzucenie formy, którą polityka przyjęła. W tym kontekście odmowa głosowania może być nie tyle wyrazem bierności, co symbolicznym protestem przeciwko systemowi, który postrzega się jako zamknięty, nieprzejrzysty i nieskuteczny.
Demokracja nieprzedstawicielska
Krytyka systemu przedstawicielskiego nie jest zjawiskiem nowym. Już w latach 60. XX wieku teoretycy nowej lewicy – tacy jak Herbert Marcuse – wskazywali na alienację jednostki w społeczeństwie zdominowanym przez technokratyczne elity. Współczesne badania, np. przeprowadzone przez organizację OECD (Youth and Trust in Government, 2022), dowodzą, że młodzi nie czują się reprezentowani przez partie polityczne, które nie oferują im realnego wpływu na decyzje. Jednocześnie rośnie popularność mechanizmów demokracji deliberatywnej – paneli obywatelskich, konsultacji społecznych czy budżetów partycypacyjnych.
Młodzi postrzegają politykę jako coś więcej niż udział w wyborach. Ich aktywizm przenosi się do sfery cyfrowej – petycji internetowych, kampanii społecznych, crowdfundingu czy działań na rzecz lokalnych wspólnot. Dla wielu z nich „polityczne” znaczy dziś raczej „oddolne” niż „instytucjonalne”.

Poszukiwanie alternatyw
Wobec postępującej erozji zaufania do parlamentaryzmu, młode pokolenia coraz częściej eksplorują alternatywne formy organizowania życia publicznego. Przykładem mogą być eksperymenty z demokracją bezpośrednią w małych społecznościach lokalnych, jak również inicjatywy o charakterze anarchistycznym czy ekospołecznościowym, które odrzucają hierarchiczne struktury i stawiają na konsensualność oraz rotacyjność ról.
Coraz więcej młodych angażuje się też w tzw. mikropolitykę – działania nakierowane na codzienną zmianę społeczną, niezależnie od formalnej polityki. Jak zauważa prof. Donatella della Porta w pracy Mobilizing for Democracy (2014), współczesne ruchy społeczne stają się szkołami demokracji, w których młodzi uczą się deliberacji, odpowiedzialności i współdziałania.
Demokracja przedstawicielska w Polsce: ograniczenia i patologie
System polityczny III Rzeczypospolitej oparty jest na klasycznym modelu demokracji przedstawicielskiej, w którym władza powierzana jest przedstawicielom wybieranym w wyborach powszechnych. Jednak w polskich realiach model ten boryka się z poważnymi dysfunkcjami. Partie polityczne w Polsce są strukturami silnie zhierarchizowanymi, skoncentrowanymi wokół liderów, co ogranicza możliwości oddolnego wpływu członków i sympatyków na ich program i działania. Jak zauważa prof. Radosław Markowski w analizach dotyczących polskiego systemu partyjnego, demokracja w Polsce to „reprezentacja bez uczestnictwa” – obywatele są redukowani do roli widzów politycznego spektaklu.
W praktyce oznacza to, że młodzi obywatele mogą wybrać jedną z kilku ofert politycznych, które jednak często nie odzwierciedlają ich wartości, aspiracji ani stylu życia. Co więcej, dominacja konfliktu plemiennego (liberalno-konserwatywnego) w polskiej debacie publicznej utrudnia pojawienie się nowych jakości – takich jak polityka klimatyczna, prawa lokatorskie czy cyfrowe obywatelstwo – które są szczególnie istotne dla pokolenia Z i millenialsów.
Demokracja bezpośrednia: alternatywa czy utopia?
W obliczu rozczarowania systemem przedstawicielskim młodzi coraz częściej spoglądają w stronę demokracji bezpośredniej – nie tyle jako pełnej alternatywy ustrojowej, co jako mechanizmu uzupełniającego. Inicjatywy takie jak obywatelskie panele klimatyczne, referenda lokalne czy budżety partycypacyjne zyskują na popularności, choć ich rola w Polsce wciąż jest marginalna. Według raportu Fundacji Stocznia z 2022 roku, młodzi uczestnicy budżetów obywatelskich cenią sobie bezpośredni wpływ na otoczenie i transparentność procesu decyzyjnego – cech, których brakuje im w polityce partyjnej.
W tym kontekście warto przywołać koncepcję „demokracji deliberatywnej” rozwijaną przez Jürgena Habermasa czy Amy Gutmann – systemu, w którym decyzje publiczne podejmowane są w drodze otwartej, argumentacyjnej debaty obywateli. W odróżnieniu od „głosowania większością”, deliberacja zakłada współdziałanie, empatię i poszukiwanie wspólnego dobra. Dla młodych ludzi, wychowanych w kulturze dialogu i współtworzenia (m.in. przez media społecznościowe), taka forma polityki wydaje się bardziej naturalna i autentyczna.

Milczenie jako gest polityczny
Warto również przeanalizować pojęcie „milczenia politycznego” jako formy sprzeciwu, które rozwijał James C. Scott w książce Domination and the Arts of Resistance (1990). Brak uczestnictwa w systemie niekoniecznie oznacza jego akceptację – przeciwnie, może być formą biernego oporu wobec struktur uznanych za niezmienne lub niesprawiedliwe. W Polsce, gdzie życie publiczne coraz częściej przybiera formę konfliktu symbolicznego, odmowa głosowania może być próbą wyjścia poza ten binarny porządek.
Co więcej, wielu młodych wprost deklaruje, że ich zaangażowanie jest większe poza systemem. Protesty uliczne (np. Strajk Kobiet, Młodzieżowy Strajk Klimatyczny), działania aktywistyczne, crowdfundowane kampanie i lokalne inicjatywy są dla nich bardziej realnymi kanałami wpływu niż wrzucenie karty wyborczej do urny. Młode pokolenie redefiniuje obywatelskość – przesuwając ją z domeny formalnej do praktycznej, z obszaru instytucji do przestrzeni działania.
Konkluzja: redefinicja obywatelstwa
Współczesne społeczeństwa zachodnie stoją przed koniecznością głębokiej rewizji pojęcia uczestnictwa obywatelskiego. Nieobecność młodych przy urnach nie musi oznaczać ich politycznej marginalizacji – może być sygnałem głębokiej przemiany tego, czym jest obywatelstwo i jak rozumieć demokrację w XXI wieku. Od instytucji państwowych wymaga to większej otwartości, elastyczności i gotowości do eksperymentowania z nowymi formami partycypacji.
Zamiast więc pytać, dlaczego młodzi nie głosują, warto zapytać: dlaczego mieliby głosować w systemie, który nie mówi ich językiem i nie rozumie ich wartości? W tym sensie ich milczenie bywa donośniejsze niż niejeden głos oddany z przyzwyczajenia.